Korčula

Magiczna wyspa na Adriatyku...

8/14/20239 min read

Na starych mapach można szukać jej pod wieloma imionami: greckiej Melainy Korkyry, łacińskiej Corcyry Nigry, starosłowiańskiego Krkaru, włoskiej Curzoli. O jej pięknie i wyjątkowości na tle dalmatyńskiego archipelagu rozpisywali (i rozmalowywali) się niezliczeni poeci i malarze, dla których była ona miejscem upragnionego wytchnienia od kostropatego i jałowego pejzażu Gór Dynarskich, wysoko zawieszających horyzont regionu...

porosła soczystą zielenią, osnuwana przez mgły, otoczona dookoła ciepłym morzem, niestrudzenie podpływającym pod jej jasne, skaliste brzegi...

ozdobiona zabytkowymi miejscowościami wyrosłymi na gruncie niegdysiejszego weneckiego splendoru...

osobny mikrokosmos, i to nie tylko biologiczny, ale też kulturowy i etniczny.

Oto Korčula.

O najokazalszym mieście wyspy - Korčuli - tak pisał mediolański duchowny Pietro Casola (1427-1507):

17 października [1494 roku] przybyliśmy do Korčuli, ufortyfikowanego miasta lśniącego niczym wspaniały kryształ. Z początku wydaje się, że miasto wzniesiono na zupełnie płaskim podłożu, jednak gdy tylko się do niego przybliży, zrozumieć można, że to złudzenie, bo wszystkie ulice są tu strome i, choć ciemne i wąskie - pokryte kamiennymi płytami. Cała osada położona jest na skalistym wzniesieniu, zabudowanym nowoczesnymi i olśniewającymi domami z białego kamienia przypominającego marmur, tak jakby to przystało na duże i rozwinięte miasto...

Unikatowość Korčuli wynika zwłaszcza z jej nietypowego planu urbanistycznego, przypominającego rybi szkielet.

Na ten specyficzny układ ulic - z główną osią przeprowadzoną przez całą długość przylądka - zdecydowano się nie tyle ze względów estetycznych, co czysto praktycznych. Budowniczowie Curzoli mieli na uwadze, że przy gęstej zabudowie i wąskich duktach konieczne jest uwzględnienie tzw. "korytarzy powietrznych" - sprzyjających dobrej jakości życia obywateli oraz wspomagających rozwój warunków sanitarnych. W ten sposób udało się planistom "wpuścić" do miasta ciepły, zachodni wiatr (maestral), ale też w porze zimowej ochronić je przed mroźnymi wichurami od północnego wschodu.

(na zdj: fragment zachowanego planu z księgi wieczystej miasta Korčuli, a ówczesnej Curzoli, z roku 1863; www.korcula.info.com)

Korčula nadal poszczycić się może majestatycznym systemem murów i baszt, świadczącym o splendorze miasta sprzed lat.

Po lewej: Baszta Kanavelić (Bokar), z widocznym bogatym krenelażem oraz herbem gubernatora Barbarigo, za którego rządów - w latach 1485/88 - wzniesiono wieżę.

Po prawej: tzw. Mała Baszta Gubernatorska, wzniesiona w 1449 roku; widoczne wystające elementy kamienne służyły niegdyś za podporę zwiadowczego tarasu.

Serenissima - 'Najjaśniejsza', jak określano Republikę Wenecką u szczytu jej potęgi - panowała nad Dalmacją przez ponad 380 lat, między początkiem XV a schyłkiem XVIII wieku. Terytoria morskie - w tym wyspy na Adriatyku, dziś należące do Chorwacji - określano zbiorczym mianem Stato da Mar, czyli 'morskich posiadłości'.

Bogatą spuściznę po Wenecjanach - obejmującą w szczególności dzieła sztuki i niektóre specjały kulinarne - spotkać można w Korčuli prawie na każdym kroku - w tym, za darmo, pod otwartą loggią, tuż przy samej Bramie Południowej (Velikim revelinie). Są to pochodzące z różnych zabytków figury lwa św. Marka, symbol Serenissimy.

W tradycyjnej ikonografii uskrzydlony lew św. Marka trzyma w swych łapach otwartą księgę. Dlaczego? Na jej stronicach umieszczano słowa, jakie - według legendy - wypowiedział lew dobijającemu do Laguny Weneckiej świętemu Markowi: "Pax tibi Marce, evangelista meus. Hic requiescet corpus tuum" ("Pokój z tobą, Marku, mój ewangelisto. Tu spocznie twoje ciało").

Inne, urokliwe pamiątki po włoskiej przeszłości wyspy...

Wykwintnie zdobiony portal korczulańskiej katedry autorstwa lombardzkiego rzeźbiarza i architekta Bonina z Mediolanu (zmarłego w Szybeniku w 1429 r.).

Na szczególną uwagę zasługują węzły "splatające" w połowie obie kolumny, motyw dość rzadko spotykany w architekturze sakralnej.

Niekwestionowanym skarbem świątyni jest ołtarz z oryginalnym, emanującym barwami obrazem wybitnego malarza Jacopa Tintoretta - z przedstawieniem świętego Marka (w centrum) oraz świętych Bartłomieja i Hieronima.

Realizacja dzieła nie odbyła się bez przeszkód. Główne nieporozumienie dotyczyło ubioru świętego Marka; na Curzoli rozpowszechnione było bowiem przedstawienie Ewangelisty w szacie biskupiej, natomiast Tintoretto ukazał go w stroju typowo weneckim. Niedawne badania konserwacyjne wykazały, że początkowo Marek nie nosił szat liturgicznych - jaki to wizerunek posiada dzisiaj - i była to poprawka naniesiona przez artystę w trakcie pracy, najpewniej właśnie w skutek sprzeczki ze zleceniodawcą.

(zdj. po lewej stronie: fragment obrazu; www.h-r-z.hr)

Będąc wewnątrz katedry łatwo zauważyć, że jeden z elementów jej wystroju z pewnością nie pasuje do wnętrza świątynnego i, można by rzec, jest domeną raczej świecką. Mowa o kuli armatniej, sześciu halabardach i ośmiu włóczniach, dumnie wyeksponowanych tuż przy nawie głównej.

Militaria pochodzą z dwóch zwycięskich dla korczulan bitew - jednej z 1483 (stoczonej z armią neapolitańskiego władcy Ferdynanda I Aragończyka), drugiej z 1571 roku (oblężenia miasta przez wojska osmańskie) - i zostały umieszczone w katedrze jako trofeum oraz wyraz wdzięczności Siłom Wyższym za odniesione w potyczkach triumfy.

Detale kazalnicy dłuta Frano Stekki. Kamienna ambona, wprawdzie młoda, bo powstała dopiero w okresie międzywojennym, wzorowana jest na pierwszej, wczesnorenesansowej (którą pod koniec XVIII stulecia usunięto z katedry decyzją ówczesnego biskupa Kosiricia).

Św. Roch, według tradycji katolickiej, jest patronem chorych oraz obrońcą miast przed zarazami. Stąd to właśnie jemu - w dziękczynieniu za uratowanie Korčuli od Wielkiej Epidemii roku 1571 - poświęcono całą boczną kaplicę katedry.

Na zdj.: marmurowy ołtarz, wykonany przez rzeźbiarza z Friuli, Girolama Picco w latach 60-tych XVIII w. (Picco mieszkał w Korčuli i tu się ożenił). W swej pracy wykorzystał drewniane rzeźby z poprzedniej nastawy, autorstwa innego lokalnego twórcy - Frano Čučicia. Ukazują świętych: Rocha, Kosmę i Damiana oraz, na samej górze, Madonnę z Dzieciątkiem.

Korčula zawdzięcza swą turystyczną sławę chyba w szczególności pewnemu średniowiecznemu kupcowi i podróżnikowi, ponadto autorowi barwnej i niejednokrotnie trącącej fantastyką relacji z wyprawy do Chin - mianowicie Markowi Polo. Wedle rozpowszechnionej wśród korczulan tradycji, miał on przyjść na świat właśnie na owej wyspie, w sercu jej najokazalszej miejscowości, w położonym w bliskim sąsiedztwie katedry domu (gdzie dziś znajduje się muzeum i centrum edukacyjne poświęcone zarówno jego osobie, jak i epoce, w której żył).

Kwestia dokładnego pochodzenia Marka Polo od lat wzbudza niemało kontrowersji wśród historyków - i po dziś dzień nie jest podparta w pełni wiarygodnymi dowodami. Miastami najczęściej sugerowanymi pozostają Wenecja, Korčula albo Szybenik - bez jednoznacznego rozstrzygnięcia, na terenie którego z nich faktycznie urodził się eksplorator "jedwabnego szlaku".

Nie oznacza to jednak, że Marko Polo nie ma z Korčulą nic wspólnego. W trakcie bitwy pod Curzolą (1298) pomiędzy Wenecjanami a Genueńczykami - podróżnik wspomagał Wenecjan dowodząc jednym z okrętów! Razem z wieloma innymi Wenecjanami został jednak wzięty do niewoli, następnie przewieziony do Włoch i osadzony w genueńskim więzieniu. To właśnie tam przedyktował swe znane i cieszące się później wielką popularnością dzieło - Księgę cudów świata.

Korczulańskie dzieje nie tylko włoskim, ale też brytyjskim piórem pisane...

Oto 'piazzeta' - 'mały plac'. Miejsce do złapania oddechu, z pięknym widokiem na morze. Wybudowane w celu upamiętnienia admirała Petera Lowena w 1815 roku, w czasie zaledwie dwuletniej angielskiej dominacji na wyspie...

Forteca wieńcząca pobliskie wzgórze to kolejny ślad po Brytyjczykach...

Magii Korčuli szukać można także poza starówką - na przykład za murem cmentarza św. Łukasza, pełnego starych i rozbudzających wyobraźnię rzeźb...

W świeżo odnowionym, pełnym pasjonujących wystaw i eksponatów Muzeum Miejskim Korčuli znajduje się kopia antycznego artefaktu, jaki odkryto w pobliskiej miejscowości Lumbarda u schyłku XIX wieku. Owa fragmentarycznie zachowana płyta to tzw. "Lumbardzka Psefizma" - obiekt o wielkim znaczeniu historycznym, bowiem zawierający umowę podziału ziem między Ilirami a Grekami oraz nazwiska kilkuset helleńskich kolonizatorów wyspy.

Oryginał "psefizmy" umieszczony jest w zagrzebskim Muzeum Archeologicznym.

(na zdj.: środkowa część artefaktu; korcula.net)

Wizyta w Muzeum Miejskim pozwala nie tylko zapoznać się dobrze z przeszłością tego niezwykłego skrawka lądu, ale też zaznajomić z bliższymi aspektami życia jej mieszkańców - w tym dawniej obowiązującymi na wyspie obyczajami i tradycjami.

Jedną z nich było obdarowywanie się nawzajem w Wigilię Bożego Narodzenia tzw. "badnjakami" - pniakami z powczepianymi do nich trzema gałęziami laurowymi, symbolizującymi Świętą Trójcę. Kłody wraz ze świątecznymi pączkami wkładano do kominka, a następnie pan domu "umieszczał [nad nimi] garść pszenicy oraz naczynie z winem; wówczas wszyscy domownicy oddawali się modlitwie. Po symbolicznym pobłogosławieniu pniaka dzieci zjadały pączki, zaś dorośli wypijali wino, jakie pozostało w naczyniu"...

Schowany od turystycznego zgiełku pomnik ofiar I wojny światowej...

Korčula znacznie wyróżnia się na tle innych wysp Dalmacji za sprawą gęsto porastającej ją roślinności.

Ten wyjątkowy fakt zauważyli już greccy kolonizatorzy z Korfu (Kerkyry), nadając wyspie miano "Korkyry Melainy", czyli dosłownie "Korkyry Czarnej [od drzew]".

Vela Spila ('Wielka Jaskinia') to gratka nie tylko dla geologów, ale też archeologów i badaczy zamierzchłej przeszłości człowieka. W udostępnionej dziś do zwiedzania grocie odkryto sporo prymitywnych narzędzi i ozdób, a ponadto parę pochówków z czasów prehistorycznych. Zdaniem archeologów jaskinia była zamieszkana od końca ostatniej epoki lodowcowej (ok. 17 500 p.n.e.) aż do epoki brązu (ok. 2000 p.n.e.), czyli przez mniej więcej 15 tysięcy lat.

Warto jednak pamiętać, że w czasach, w których nasi odlegli przodkowie urzędowali w 'Wielkiej Jaskini', jej otoczenie wyglądało zupełnie inaczej - pobliskie lasy zamieszkiwały zwierzęta, których dziś się tu już nie uświadczy (np. jelenie), zaś morze, obecnie doskonale widoczne sprzed jaskini, było wówczas oddalone od niej o kilkadziesiąt kilometrów.

Pomnik upamiętniający ofiary II wojny światowej można podziwiać w Lumbardzie - rodzinnym mieście jego autora, Frano Kršinicia (na zdj. poniżej; www.krsinic.com).