Vinci, Piza, Lerici

W stronę Włoskiej Riwiery...

8/8/20225 min read

"Lerici jest upalne i [przepełnione] błękitem. To czyni zarówno zatokę, jak i otwarte morze, zielony żaglowiec, wyspę czy migoczące wieczorne lampy w przygaszonych odcieniach czerwieni i żółci czymś doskonałym"...

Virginia Woolf,

wpis z pamiętnika

Kierując się z Florencji w stronę brzegów Morza Liguryjskiego trudno nie skorzystać z okazji, aby nie odwiedzić po drodze kilku bardzo malowniczych, a przy okazji historycznych miejsc.

Jednym z nich jest niewątpliwie Vinci - niewielka, spokojna miejscowość usytuowana pośród wzgórz porośniętych dziką roślinnością, starych gajów oliwnych, winnic i wijących się serpentynami dróg. Choć od stolicy Toskanii dzieli ją blisko pięćdziesiąt kilometrów, każdego roku przyjeżdżają do niej setki turystów; głównie po to, aby zwiedzić lokalne muzeum oraz udać się do pobliskiego rodzinnego domu największego geniusza renesansu, autora słynnych na całym świecie obrazów Mony Lisy czy Ostatniej Wieczerzy - Leonarda da Vinci.

Wszechstronnie utalentowany "człowiek renesansu" przyszedł na świat prawdopodobnie w tym domu, 15 kwietnia 1452 roku - w sąsiedniej osadzie Anchiano, nieopodal zabytkowego centrum Vinci.

Wielki Leonardo jest dziś obecny w niemal każdym zakątku okolicy: czy to w nazwach ulic, czy w ustawionych na placach rzeźbach, czy też szyldach hoteli i restauracji...

Vinci posłużyć może za doskonały punkt postojowy w drodze do Pizy - dawnego portu handlowego i miasta słynnej, przekrzywionej dzwonnicy.

Krzywa Wieża, pojawiająca się na tysiącach zdjęć publikowanych w mediach społecznościowych, stanowi część większego kompleksu zabudowań sakralnych, w skład którego wchodzi także katedra (na zdjęciu), baptysterium oraz cmentarz, "owe koronkowe budynki rozstawione jak dziecinne zabawki na szmaragdowej murawie wielkiego trawnika" (J. Iwaszkiewicz, Podróże do Włoch, Warszawa 1977). Specyfiką wszystkich tych budowli jest niewątpliwie bardzo charakterystyczne nagromadzenie arkad i kolumienek - ów nowotarski motyw architektoniczny wprowadzili już we wczesnym średniowieczu pizańscy architekci; dzięki temu udało im się nieco "ożywić", a na pewno "dodać oddechu" przysadzistemu budownictwu stylu romańskiego.

Odchylenie Krzywej Wieży (mającej łączną wysokość niemal 55 metrów i wagę kilkunastu tysięcy ton!) wynosi już blisko 5 metrów - i każdego roku liczba ta zwiększa się średnio o... 1 milimetr.

Pizańskie Campo Santo (z wł. 'Święte pole') to unikatowy, średniowieczny cmentarz wzniesiony na planie prostokąta, otoczony otwartymi krużgankami z wewnętrznym dziedzińcem. Do dziś znajdują się tam zachowane starorzymskie lub wczesnochrześcijańskie sarkofagi, a ponadto płyty nagrobne pochodzące z wieków średnich czy nawet późniejszych epok.

"Na zielonej murawie samego cmentarza szumi cicho kilka czarnych, obumarłych cyprysów. Ale jest-li to dziś miejsce spoczynku czy muzeum? Nie wiem; we Włoszech kościół, stajnia, cmentarz, i gospoda bywają muzeami łatwo, były przynajmniej długo nimi. Chowano przeszłość sławną, gdy teraźniejszości nie było. Korytarze Campo Santo przepełnione są pamiątkami starożytnych rzeźb, posągami, obłamkami wszelkiego rodzaju, płytami i urnami"...

- J. I. Kraszewski, Kartki z podróży, Warszawa 1977.

Wykwintnie zdobiona i dekorowana, ośmiokątna kazalnica autorstwa Giovanniego Pisana znajdująca się w katedrze w Pizie (I połowa XIV wieku); umieszczone wokół niej płaskorzeźby ukazują epizody z życia Chrystusa, a także przedstawienia świętych, duchownych, proroków czy alegorie cnót.

Funkcją widocznej na zdjęciu rzeźby orła było podtrzymywanie ksiąg liturgicznych, czytanych niegdyś przez duchownego odprawiającego nabożeństwo w katedrze.

Czy tę niepozorną ambonę z 1260 roku, wykonaną przez lokalnego rzeźbiarza Nicolę Pisana, uznać można za jedno z bardziej znaczących, jeśli nie na swój sposób "przełomowych" dzieł w sztuce zachodnioeuropejskiej?

Jak najbardziej! Po pierwsze, ambonę (której autor jest nam przecież dobrze znany chociażby dzięki umieszczonej na niej inskrypcji - w tym ze stwierdzeniem, "aby godnie chwalona była dłoń tak uczona") uznać można za dzieło kończące długi okres sztuki anonimowej we Włoszech, a co za tym idzie: świadczące o stopniowym "uwznioślaniu" samej idei sztuki, którą dotąd traktowano za zwykłą formę rzemiosła, na równi z garncarstwem czy snycerstwem. Po drugie, większość postaci i motywów uwiecznionych na kazalnicy stanowi ewidentne odniesienie do sztuki antycznej - prezentuje nie tyle kopiujący, co bardziej imitujący styl, jaki później chętnie wykorzystywali w swojej sztuce najwięksi twórcy renesansu - w tym Botticelli czy Michał Anioł.

Choćby z tego względu ambonę z pizańskiego baptysterium uznać można za bardzo znaczące dzieło sztuki zachodnioeuropejskiej, pełne bezpośrednich analogii do kulturalnej spuścizny starożytnego Rzymu. Krótko mówiąc do tego wszystkiego, na co w późniejszych stuleciach zaczęli kłaść szczególny nacisk włoscy humaniści czy renesansowi malarze, rzeźbiarze i architekci...

Szeroka panorama na typowy, górzysty krajobraz Ligurii wraz z widokiem majaczących w oddali Alp Apuańskich...

Dokąd tak gnasz, odgórnym kręcona lotem?

Blade twe skrzydła wplątałaś między chmury;

Łomoczą bezradnie o czarny wierzch góry

Jak ptak, co w sidła trafił, trącony grotem –

Zlękniony przestrzeni, porażony grzmotem.

Kościste twe kłęby zrodzone są z furii!

Wpadają, gdzie zmrok w czarnej wodzie się nurza,

Raz za razem – oto trwogi godnej burza,

Wskrzeszona tchnieniem nocnych aniołów Ligurii...

(MN)

Bliska okolica zabytkowego, położonego nad wodami Morza Śródziemnego miasteczka Lerici (prowincja La Spezia) nazywana bywa także "Zatoką Poetów". Nazwa wydaje się całkiem zasadna: tutejsze nabrzeże odwiedziło w końcu wiele najbardziej zasłużonych dla literatury osobistości, w tym lord Byron, Mary Shelley, Virginia Woolf czy Henry James.

Tutejsze piaszczyste i kamieniste plaże cieszą się dużą popularnością wśród turystów z kraju i zagranicy; zresztą każda okazja, aby choć na chwilę poobcować z widokiem wyrastających znad horyzontu wysp czy też odczuć bezkres lazurowej głębi morza - zdaje się być niezwykle inspirującą chwilą na przysłowiową wagę złota...