Praga

Literacka stolica środkowej Europy...

10/17/20229 min read

Trudno wyobrazić sobie wyjazd do Pragi bez wizyty na Moście Karola, bez przyjrzenia się Astronomicznemu Zegarowi czy wdrapania na Hradczany. Są to w końcu sztandarowe, niemal obowiązkowe punkty każdej wycieczki po tym pięknym mieście. Jednak... jego prawdziwy duch nie przepada za bardzo za całodobowym tłumem. Czeka w ukryciu; w ciemnych zaułkach, schowanych podwórzach, zapomnianych kawiarniach i na przedmieściach. W miejscach, do których zdecydowanie chętniej udawali się i które częściej opisywali wybitni artyści, pisarze, poeci... Można więc powiedzieć, że kulturalna mapa Pragi przybiera zupełnie inne kształty i odcienie. I wciąż - dzięki czemu zawdzięcza chyba swój ponadczasowy urok - pozostaje nieznana, a na pewno: rzadko kiedy wstępuje na pierwszy plan.

Już przy samym wjeździe do stolicy Czech da się odczuć upodobanie praskich artystów do kształtowania miejskiego krajobrazu - często w sposób co najmniej kontrowersyjny i prowokujący. Przykładem takiego współczesnego dzieła sztuki na świeżym powietrzu jest 35-tonowa, wykonana z metalu figura Lilith - niejednoznacznie opisywanej postaci z kultury Bliskiego Wschodu, uważanej za pierwszą kobietę (a tym samym: judaistyczną poprzedniczkę Ewy), ale też kobietę-demona, według licznych podań porywającą noworodki.

Stosunkowo niedawno, bowiem na początku października 2022 roku, rzeźba Davida Černý'ego stanęła na praskim Karlínie. Co najbardziej niezwykłe, podtrzymuje wznoszony dopiero apartamentowiec, którego wartość rynkowa - co jest już rzeczą całkiem zrozumiałą - momentalnie osiągnęła niebotyczny pułap...

Na niezbyt popularnych turystycznie peryferiach metropolii, w granicach dzielnicy Libeň, znaleźć można pewną literacko-artystyczną pamiątkę. Oto tzw. "Mur Hrabala". Ul. Na Grobli pod numerem 24. Obok: stacja metra. Dawniej: dom rodziny Hrabalów, zburzony w roku 1988. Pozostały jedynie cytaty z książek pisarza opisujących owe miejsce, a także skromna tabliczka z napisem "24" - obecnie zawieszona nad wejściem do technicznych pomieszczeń praskiej kolei podziemnej.

Na monumentalnym muralu autorstwa słowackiej malarki Táňy Svatošovej szczególną uwagę przykuwa oczywiście ponad pięciometrowa postać Bohumila Hrabala. Stoi on w barwnym otoczeniu swoich szesnastu kotów oraz maszyny do pisania marki Perkeo. Do tego finezyjny kolaż ze starymi drzwiami i okiennymi ramami, wziętymi z okolicznych zabudowań, nadaje całej pracy niezwykły wydźwięk.

Przechadzając się po Alei Narodowej, tuż obok Teatru Narodowego - warto popatrzyć w górę...

Czytelnictwo promowane jest w Pradze niemal na każdym kroku. Tym razem poprzez wykonaną z brązu rzeźbę Jaroslava Rony pod tytułem Čtenář v křesle - czyli dosłownie "Czytający w fotelu". Jak wyjaśnia sam autor, chciał on "przedstawić zarówno [zwykłego] czytelnika, jak i wyobrażony świat literacki" oraz niejako uhonorować książki same w sobie - tyle że w wersji papierowej. Zdaniem rzeźbiarza są one coraz bardziej zagrożone i stopniowo wypierane przez "agresywny świat technologii" (w tym audiobooki).

Klementinum to drugi największy kompleks historyczny w Pradze, zaraz po Zamku na Hradczanach. Pierwotnie obiekt pełnił funkcję kolegium jezuickiego i uniwersytetu, obecnie zaś mieści się w nim siedziba Biblioteki Narodowej oraz Slawistycznej - której potężna kolekcja liczy sobie blisko 6,5 miliona książek.

Najstarsza sala biblioteczna - choć nie udostępniona turystom do zwiedzania w całości - wywiera ogromne wrażenie. Każdy jej element zdaje się współgrać ze sobą i tworzyć jedną, nierozerwalną całość; zarówno regały pełne starych, bezcennych woluminów, jak i globusy, zabytkowe mapy astronomiczne czy iluzjonistyczne malowidła na suficie, pędzla Jana Hiebela (1724 r.).

Tuż obok Klementinum, w znacznie już młodszym budynku Biblioteki Miejskiej (na Mariánské náměstí pod numerem 1) podziwiać można arcydzieło równie monumentalne - ale tym razem współczesne. Mianowicie instalację Mateja Kréna zatytułowaną "Idiom", znaną też powszechnie jako "Słup wiedzy": jest to kolumna ułożona z około ośmiu tysięcy książek (wśród których znaleźć można nawet dzieła pisarzy polskich, m.in. Józefa Ignacego Kraszewskiego), z otworem-dziuplą, zachęcającym do zajrzenia do środka. A wewnątrz... istna magia! Dzięki lustrom ułożonym zarówno na dole, jak i na górze, książki odbijają się nawzajem w nieskończoność. Dosłownie, zdają się być niezgłębioną i kosmicznie głęboką, a przede wszystkim - nigdy niewyczerpującą się studnią wiedzy i doświadczeń, z której należy czerpać pełnymi garściami.

Mało co jest w stanie tak rozbudzić literacką wyobraźnię, jak legenda o Golemie - głównym bohaterze folkloru wśród czeskich Żydów. Motyw istoty, ulepionej ponoć z gliny przez praskiego rabina Jehudę Löw ben Bezalela ("Maharala"), wielokrotnie powraca zwłaszcza podczas wędrówek po obszarze dawnego getta, a obecnej dzielnicy Josefov...

Choć dziś zdecydowanie trudniej o właściwy dla tej historii "klimat" (w żydowskiej części Pragi nie uświadczy się już bowiem niskich, ciemnych labiryntów kamienic, warsztatów i podwórzy, jakie istniały do przełomu XIX i XX wieku), zachowało się kilka budynków pamiętających te najdawniejsze czasy - a takim niewątpliwie jest wczesnogotycka Synagoga Staronowa, swoją drogą najstarsza czynna świątynia judaistyczna w Europie. Według popularnej w Pradze legendy była ona nie tylko miejscem zebrań żydowskich wiernych, ale również domem dla... Golema. Miałby on rzekomo - a przynajmniej według teorii rozpropagowanej przez Egona Erwina Kischa w swym "Jarmarku sensacji" - mieszkać na zamkniętym strychu.

Cóż, wyjaśniałoby to poniekąd obecność tajemniczej, urywającej się w połowie, metalowej drabiny, prawda?...

Stary Cmentarz Żydowski, ufundowany już w pierwszej połowie XV wieku, jest chyba jednym z najbardziej magicznych i urokliwych miejsc w całej Pradze; schowanym od zgiełku lasem kamiennych macew, z często zatartymi już nazwiskami pochowanych pod nimi osób...

Na cmentarzu spoczywa także Jehuda Löw ben Bezalel - legendarny twórca praskiego Golema. Jego pomnik nagrobny znajduje się przy samej ścieżce i opatrzony jest informacyjną tabliczką.

"Osłoniętych listowiem czarnego bzu nagrobków jest tyle, że prawie się dotykają"...

- Umberto Eco, "Cmentarz w Pradze"

Misternie zdobiona kopuła Synagogi Hiszpańskiej (Španělskiej synagogi), zbudowanej w latach 60-tych XIX wieku w charakterystycznym stylu iberyjsko-mauretańskim.

Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że tak jak dla Wiednia szczególnie ważny i symboliczny jest Mozart, a dla Barcelony - Antonio Gaudi, tak w przypadku Pragi nieoficjalny prym wiedzie autor "Procesu", czyli Franz Kafka. Jego podobizny, nazwisko i związane z nim pamiątki spotkać można praktycznie wszędzie - zaś prace najważniejsze w jego dorobku: niemal w każdej czeskiej księgarni.

"I już skoczyłem mojemu znajomemu na barki - z rozbiegu, jakbym to robił częściej - i bijąc go pięściami w plecy, zmusiłem do lekkiego kłusa. Kiedy jednak jeszcze trochę opornie tupał i czasami nawet przystawał, stuknąłem go kilkakrotnie butami w brzuch, żeby żwawiej się ruszał. Powiodło mi się to i dosyć szybko znaleźliśmy się w głębi rozległej, lecz nieukształtowanej jeszcze okolicy"...

- Franz Kafka, "Rozrywki, czyli dowód na to, że żyć jest niemożliwością"

Dziesięć metrów wysokości. Czterdzieści ton wagi. Czterdzieści dwa ruchome pierścienie ze stali nierdzewnej, oliwione co dwa tygodnie - przy odpowiednim ułożeniu formujące głowę Kafki. Odbijają niebo i szklaną ścianę z jednej, a starą zabudowę z drugiej strony. Wzbudzają tyle samo zachwytu, co kontrowersji.

Autorem tej ciekawej, kinetycznej rzeźby jest znany doskonale Prażanom David Černý (także twórca figury Lilith podpierającej budynek mieszkalny). Złożony mechanizm podziwiać można na tyłach nowoczesnego kompleksu Quadrio, położonego nieopodal ścisłego centrum stolicy. Warto jednak dotrzeć do Kafki o pełnych godzinach - ponieważ tylko wtedy stalowe kręgi budujące jego twarz uczestniczą w dość niekonwencjonalnym spektaklu...

Zachwycające i przerażające jednocześnie dzieło artystki Anny Chromý - co ciekawe, dawnej przyjaciółki surrealisty Salvadora Dalego - umieszczone przed wejściem do Stavovskiego Divadla. Choć oficjalny tytuł rzeźby brzmi "Il Commendatore" (nazwa wzięta od imienia jednej z postaci z opery Mozarta), poprawne są też inne, w tym: "Pusty płaszcz", "Płaszcz sumienia" czy nawet "Pieta".

Zaś po drugiej stronie ulicy - architektoniczno-rzeźbiarski majstersztyk z czasów gotyku...

Warto pamiętać, że kubizm, kojarzony przede wszystkim z postaciami Picassa i Braque'a, rozwinął się nie tylko we Francji i Hiszpanii, ale również w Czechach. Co jednak zaskakujące: nie tyle w przestrzeni malarstwa czy rzeźby, ile bardziej w sferze użytkowej/mieszkalnej architektury. Nie bez przyczyny więc praski Dom Pod Czarną Matką Bożą, wzniesiony w latach 1911-12 według projektu Josefa Gočára, uchodzi za niekwestionowane arcydzieło europejskiego budownictwa kubistycznego.

Jego nietypowa nazwa pochodzi od pozłacanej, barokowej figury Madonny z Dzieciątkiem, umieszczonej w narożu elewacji. Pochodziła ona z XVII-wiecznego budynku, w którego miejscu zaplanowano później wzniesienie nowej, bardziej funkcjonalnej konstrukcji. Jakby dla zaakcentowania zwycięstwa sztuki nowoczesnej nad sztuką dawną, oryginalną rzeźbę Matki Boskiej umieszczono w klatce - gdzie, niejako "uwięziona", znajduje się do tej pory.

"Podczas gdy w Paryżu tamtych czasów kubizm jest snobizmem wąskiej elity, w Pradze uważa się go za fundament nowego stylu i wyraz tego, jak twórcze są nowoczesne czasy" (Petr Wittlich, cyt. z: M. Szczygieł, "Osobisty przewodnik po Pradze", Warszawa 2020, s. 165).

Na zdjęciu jedyna na świecie latarnia kubistyczna - pochodzi z 1912 roku i znaleźć ją można na niewielkim placu Jungmanna, tuż przy kościele Matki Boskiej Śnieżnej.

W Pradze nie trudno też o typowo paryskie zakątki. Żeby poczuć francuski klimat, wystarczy choć na chwilę wstąpić do przytulnej kawiarni o jakże wymownej nazwie "Montmartre", założonej już w 1911 roku przez aktora i śpiewaka Josefa Waltnera. W lokalu przesiadywała literacka śmietanka towarzyska Pragi. Zawitali tu najznakomitsi żydowscy oraz niemieccy pisarze kojarzeni z owym miastem: Kafka, Brod, Meyrink, Hašek. Ponadto w knajpie często odbywały się tzw. "czarne msze", czyli nic innego, jak zamknięte, kameralne pokazy kabaretowe.

Co ciekawe, ze względu na rosnące długi z powodu przepitego w "Montmartrze" alkoholu, twórca "Wojaka Szwejka" miał przez pewien czas zakaz wstępu do kawiarni. Pewnego razu przebrał się nawet za starszą kobietę, lecz szybko został na tym przyłapany. Jednak gospodarz Waltner, pełen podziwu dla determinacji pisarza, cofnął szybko swoje postanowienie i znów zezwolił Haškowi na korzystanie z usług kawiarni.

Kolejny przykład "praskiej paryskości" - tym razem w postaci cukierni "Saint Tropez", położonej zaledwie kilkaset metrów od monumentalnego, górującego nad krajobrazem kościoła pw. św. Mikołaja...

Jak widać, w Pradze przywykły czytać nawet rzeźby...

"Powiedziałem rzeźbiarzowi, że jego pomnik Ofiar Komunizmu bardzo mi się podoba: sześciu mężczyzn na schodach; pierwszy w całości, a każdy następny to już tylko fragment człowieka. Ostatni jest jego strzępem. Wszyscy jednak stoją. «Tak chciałem wyrazić ich niezłomność. Dlatego stoją wyprostowani, choć już ich prawie nie ma» - odparł Olbram Zoubek" (M. Szczygieł, "Osobisty przewodnik po Pradze", dz. cyt., s. 256).

Na powstałym w 2002 roku i wielokrotnie dewastowanym Pomniku Ofiar Komunizmu poprowadzono dodatkowo pas z brązu, na którym umieszczono dane liczbowe dotyczące ofiar czechosłowackiego totalitaryzmu: "205 486 aresztowanych, 170 938 zmuszonych do emigracji, 4500 zmarłych w więzieniach, 327 zastrzelonych podczas próby ucieczki, 248 skazanych na karę śmierci"...

I na koniec - Willa Müllerów, położona w dzielnicy Ořechovka przy ul. Nad Hradním vodojemem. W latach 30-tych ubiegłego stulecia niebezzasadnie uchodziła za najnowocześniejszy, a tym samym najbardziej awangardowy spośród wszystkich praskich domów jednorodzinnych. Jego projektantem był Adolf Loos, modernista i zagorzały wróg jakiejkolwiek zbytecznej ornamentyki - który sporządzając projekt rezydencji zadbał nawet o dobór odpowiedniego koloru zasłon w oknach.

Obecnie w modernistycznym tworze Loosa funkcjonuje oddział miejskiego muzeum, a zwiedzanie możliwe jest przy uprzedniej rezerwacji.