Tarkwinia
Na tropie zapomnianej cywilizacji...
11/16/20245 min read
"Rychło ujrzeliśmy Tarkwinię, jej wieże wystające niczym anteny na zboczu opadającego cyplem wzgórza, kilka mil od wybrzeża, w głębi lądu. Oto dawna metropolia Etrurii, główne miasto wielkiej Ligi Etruskiej. Umarło jednak, jak wszystkie etruskie miasta, i przeżyło odrodzenie gdzieś w średniowieczu, pod nową nazwą. Dante znał je pod nazwą Corneto - Corgnetum lub Cornetium - tak było znane przez stulecia, a jego etruska przeszłość zapomniana"...
D.H. Lawrence, "Miejsca Etrusków",
Warszawa 2023 (wyd. oryg. 1932), przeł. J. Wolak
Przechadzając się sennymi, opustoszałymi nawet u szczytu sezonu turystycznego uliczkami Tarkwinii - niewielkiej, liczącej raptem 15 000 mieszkańców miejscowości rozścielonej na łagodnym grzbiecie jednego ze wzgórz prowincji Viterbo - trudno wyobrazić sobie, iż kiedykolwiek mogła ona odegrać rolę w starożytnych dziejach Europy. A jednak... jeszcze jako Tarch(u)na, była jedną z najstarszych i najważniejszych osad pewnej tajemniczej cywilizacji, postrzeganej przez wielu badaczy jako "brakujące ogniwo" pomiędzy dorobkiem antycznej Grecji a wczesną kulturą Rzymu.
O Etruskach wiemy dziś bardzo niewiele. Właściwie nasze jedyne, mniej lub bardziej uwierzytelnione pojęcie o tym, skąd mógł pochodzić ten lud (zamieszkujący jeszcze przed Rzymianami środkową część Półwyspu Apenińskiego), w co wierzył, czym się zajmował, jakim językiem się posługiwał czy jaki miał ustrój polityczny - zawdzięczamy wyłącznie znaleziskom archeologicznym. Rzeźbom, wyrobom ceramicznym, malowidłom, odkrytym grobom, fundamentom budowli. Skrawkom dawnej historii, których wyjątkowe formy i estetyczne wyrafinowanie do tej pory rozbudzają ciekawość historyków i archeologów.
Próżno szukać na starówce Tarkwinii pozostałości obiektów starożytnych; większość zachowanej zabudowy pochodzi z okresu średniowiecza i epok późniejszych.
Co ciekawe, miasto (jeszcze pod nazwą Corneto) jest dwukrotnie wzmiankowane przez Dantego w Boskiej komedii, m.in. jako miejsce narodzin złodzieja o imieniu Rinieri.
"Naprzeciw kafejki stoi Palazzo Vitelleschi, uroczy budynek, obecnie, jak czytamy na wapiennej tablicy, muzeum państwowe. [...] Wchodzimy na dziedziniec pałacu. Muzeum jest niezmiernie interesujące i zachwycające, przynajmniej dla kogoś, kto ma jakąkolwiek świadomość, kim byli Etruskowie.
Jest tutaj mnóstwo rzeczy znalezionych w Tarkwinii. Ważnych rzeczy"...
(D.H. Lawrence, Miejsca Etrusków)
Na zdj. krużgankowy dziedziniec wspomnianego przez Lawrence'a muzeum, obecnie Narodowego Muzeum Archeologicznego w Tarkwinii.
W zbiorach instytucji podziwiać można liczne artefakty powstałe w kręgu cywilizacji etruskiej - drobne przedmioty codziennego użytku, naczynia ceramiczne, ale też słynne rzeźbione sarkofagi, pochodzące z pobliskich nekropolii.
Na wielu z nich dostrzec można charakterystyczny płaskorzeźbiony "spodek" z wybrzuszeniem po środku - to tzw. patera umbilicata, rodzaj płaskiego naczynia wykorzystywanego w obrzędach religijnych.
Tożsamość osób, do których należały sarkofagi, jesteśmy w stanie niekiedy określić dzięki wyrytym w kamieniu etruskim inskrypcjom.
Tu przedstawiono w typowej pół-leżacej pozie urzędnika Larth (II) Plecu, syna Arntha Plecu i Ramthy Apatrui, zmarłego prawdopodobnie w wieku czterdziestu dziewięciu lat. Szczególnie interesujący jest relief, interpretowany jako scena podróży Lartha w zaświaty...
Wzniesiony w latach 30. XV w. Palazzo Vitelleschi warto odwiedzić nie tylko dla cennych zbiorów sztuki starożytnej, ale również dla dzieł późniejszych, zdobiących jego wnętrza. W jednym z pomieszczeń owej dawnej rezydencji znajdują się barwne XV-wieczne freski, ukazujące Jezusa wśród doktorów, historię Lukrecji i Cnoty Kardynalne.
Swoiste "creme de la creme" etruskiej Tarkwinii znajduje się na obrzeżach miasta, tuż za jego wschodnią granicą. Oto wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa nekropola Monterozzi - dawny cmentarz Etrusków, zawierający parę tysięcy grobów, z czego wiele dekorowanych malowidłami...
Najstarsze ślady podziemnych pochówków (oznaczonych blokami kamiennymi obrobionymi na kształt "grzybków") datowane są na wczesną epokę żelaza i przypisywane tzw. kulturze willanowiańskiej / Villanova. Wywarła ona bardzo znaczący wpływ na rozwój cywilizacji etruskiej.
"Schodzimy w dół, w głąb kolejnego grobowca, który jest, jak mówi przewodnik, Grobowcem Leopardów [Tomba dei Leopardi]. [...] Grobowiec Leopardów wyróżnia się dwoma cętkowanymi leopardami wewnątrz trójkąta wieńczącego jego końcową ścianę, pomiędzy dwoma połaciami sufitu. Stąd bierze swoją nazwę.
[...] To urocza, przytulna izdebka. Mury tego małego grobowca unoszą nas w taniec, tańczą w niekłamanym zachwycie. Izba wygląda, jakby wciąż mieszkali w niej Etruskowie z szóstego wieku przed Chrystusem, kraśni, kochający życie ludzie, którzy żyli w prawdziwej pełni. Nadchodzą więc - tancerze i muzykanci, przesuwający się w szerokim fryzie ku przedniej ścianie grobowca, kiedy schodzimy w dół pogrążeni w mroku schodami, a naprzeciw nas wyłania się wspaniała uczta i trwa w całej swej okazałości. [...] Wszystko jest ubarwione, jakbyśmy wcale nie weszli do podziemia, ale do jakiejś zapomnianej, dawnej sali weselnej".
(D.H. Lawrence, Miejsca Etrusków)
Barwne i unikatowe dekoracje Grobu Myśliwego [Tomba del Cacciatore], odkryte dopiero w kwietniu 1962 r., stanowią cenne źródło informacji o głównej rozrywce etruskich arystokratów, "odpowiadającej ich rycerskim ambicjom, potrzebie wykazania się męstwem, dzielnością i zręcznością, potrzebie dowiedzenia sobie i innym, że są aristoi i że pozycja, jaką zajmują w społeczeństwie, ma trwałe uzasadnienie w rzeczywistej skali wartości" (W. Dobrowolski, Malarstwo etruskie, Warszawa 1979).
Wizyta na nekropoli Monterozzi to przekroczenie bram zapomnianego, sekretnego świata - świata, który znany tylko z beznamiętnych danych z podręcznika do historii nagle ożywa, okazuje się być barwniejszy i w gruncie rzeczy bliższy nam, niż mogłoby się wydawać...